Ostatnie tygodnie to przede wszystkim dużo pracy, mało snu, i znowu dużo pracy, i znowu mało snu, często gęsto zapominam zjeść, jednak w ostatnich dniach postanowiłem faszerować się żarciem niezależnie czy mi się chce jeść czy nie, w końcu trzeba nabrać jakiegoś brzuszka coby było co zrzucać w lato. Jednak wczorajszy wieczór był nieco dziwny, tak dziwny, że jeszcze nigdy w życiu nie zdarzyło mi się zemdleć, aż do wczoraj. W zasadzie sam nie wiem co było powodem, wieczór upłynął spokojnie przy filmie, oczywiście nieco wcześniej byłem dość mocno głodny, zamówiłem pizzę z pizzerii bukówka i co – gówno, jedno jest pewne – nie ma gorszej pizzy niż pizza z tej zasranej pizzerii, pizza po prostu śmierdziała cholera wie czym, nawet pies, który zjada wszystko zostawił ten syf nieruszony – to chyba najwięcej tłumaczy. A więc nie zjadłem pizzy bo była nie do przełknięcia, cały dzień zleciał a ja nie miałem czasu gotować, ani zamawiać, a kiedy zgłodniałem ponownie, było już za późno.
Jak to się stało ?
Po prostu, poszedłem pod prysznic, posiedziałem z 15 minut pod gorącą wodą, a lubię bardzo gorącą, po prysznicu postanowiłem zapalić papierosa przed snem i tak też zrobiłem, w międzyczasie nalałem szklankę coli w kuchni, i poszedłem do sypialni. Już na schodach czułem się dość osłabiony, dochodząc do sypialni jakimś cudem przytrzymałem się drzwi, po czym kiedy brakowało mi 3 kroki do ukochanego łóżka, runąłem na ziemię wylewając na siebie pełną szklankę coli, zalewając telefon, dywan i wszystko po drodze. Do tej pory nie wiem jak to się stało, jedno jest pewne, dość mocno stłuczony łokieć, no i obolała głowa, która na nieszczęście musiała uderzyć w rant łóżka. Na szczęście siniaka nie widać, jednak po prawej stronie zrobiła się lekka bania, wyczuwalna pod ręką, no i oczywiście dziś cały dzień towarzyszył mi ból głowy. Ogólnie, czuję się dobrze, tak więc – jest dobrze. Był to chyba dość konkretny sygnał aby kąpać się w nieco zimniejszej wodzie, i na stałe odstawić popalanie papierosów, cóż – starość, nie radość.