Ponad tydzień temu obudziłem się, po normalnej nocy. Niby nic, niby zwyczajny dzień, coś jednak było nie tak. Już pod prysznicem coś mi nie pasowało, nie do końca wiedziałem co. Dopiero kiedy zakładałem buty, zauważyłem, że jedna noga reaguje inaczej, dokładnie mowa o prawej stopie. Stwierdziłem oczywiście, że źle mi się spało, czasami i tak bywa. Pamiętam kilka miesięcy temu nie miałem czucia w lewej ręce, szczególnie po przebudzeniu, objawy jednak jak same się pojawiły, tak same minęły. Tym razem noga, a dokładniej stopa. Przez całe życie tak naprawdę nie miałem problemów ze zdrowiem, gdyby nie te kilka epizodów jak oparzenie gorącą wodą, znacznej części ciała, czy jeszcze inne przeżycia typu okaleczenie denkiem od butelki. O ile z ręką, która miała jakiś tam niedowład jakoś sobie radziłem, o tyle z nogą, z dnia na dzień jest coraz gorzej. Dziś miałem naprawdę wielki problem z założeniem butów na nogę, a najbardziej mój problem widać kiedy idę po dużej płaszczyźnie. Kilka dni temu byłem w galerii, kiedy to szedłem sobie po galerii widziałem jak noga się dosłownie za mną wlecze. Jako, że nie mam czasu na lekarza, to po prostu do niego nie idę, bo prawdopodobnie nic się nie dzieje (z tym małym faktem, że każdego dnia mam coraz mniejsze czucie w stopie), aczkolwiek noga nie boli, nie ma żadnych objawów, jest normalnie ciepła – jak to noga. Niektórzy znajomi spekulują, że może uderzyłem się w kręgosłup – śpiąc było by ciężko, byłby siniak, czy cokolwiek innego. Tak czy siak – nogi nie czuję, i chyba w końcu czeka mnie wizyta u lekarza. A może ktoś z was miał podobną przypadłość, i zdrętwiała mu noga. Czas pokaże..